sobota, 5 marca 2016

Dziki kontynent. Europa po II wojnie światowej - Keith Lowe #17


Witajcie!

Opinie przychodzi spóźniona, bo niestety złapało mnie potworne choróbsko, które uniemożliwiło mi jakikolwiek wysiłek intelektualny. A napisanie czegokolwiek wymaga myślenia, no i zdolności siedzenia, a nie tylko bezwładnego leżenia i powolnego umierania. Dziś również przychodzę do was z lekturą potrzebną mi do licencjatu. Chodzi mi o książkę, która jest na wierzchu, Lowe'a. Nałkowska to wyjątkowo lektura dla samej siebie. Nie skończyłam jej niestety, z tego samego powodu, z którego nie napisałam nic przez ten tydzień. 

Podejrzewam, że po Dziki kontynent sięgnęłabym i tak. Pewnie znacznie później, ale czasy powojenne całkiem mnie interesują. Nie bez przyczyny czytałam także fenomenalną Grzebałkowską z pozycją 1945 Wojna i pokój. Książka jednak wydała mi się bardzo interesująca i postanowiłam przeczytać całą, od deski do deski. Lowe stworzył bardzo interesującą i wielowymiarową książkę historyczną, udowadniającą, że kapitulacja Rzeszy wcale nie zakończyła zmagań wojennych, które trwały nadal na wielu frontach. Ważnym dla mnie aspektem tej lektury jest to, że Lowe pozwala nam zrozumieć złożoność tego wielkiego konfliktu zbrojnego. Otrzymujemy perspektywę, której w szkole nie możemy dostać. Po prostu nie ma na to czasu, poza tym trudniej jest nauczać historii z wielu punktów widzenia. Mnie przede wszystkim interesowały fakty dotyczące Jugosławii. I przyznam, że wiele rzeczy się w mojej głowie poukładało. Bardzo dobrze, najwyższy czas. 

Książka ma dość duży format, ponad 500 stron i dość duży format, przez co nie jest najlepszą lekturą, żeby zabierać ją wszędzie. Ja ją ze sobą tachałam, wybaczcie moje plecy kochane. I tak jesteście poszkodowane siedzącym trybem życia. O tym, że jest to porządnie napisana książka świadczy 60 stron bibliografii. Zwracam na to uwagę, bo jednak za mała bibliografia wydaje mi się bardzo podejrzana. Lowe korzystał z archiwów, publikacji urzędowych, dzienników, filmów, programów telewizyjnych, przewodników, opracowań naukowych, wspomnień, reportaży, relacji, świadków, listów, pamiętników. Poza tym - jak dla mnie niezwykle wygodne są przypisy końcowe, dzięki temu główny tekst jest przejrzysty, równy. A jeżeli mam ochotę cokolwiek sprawdzić, zerknąć na źródło, otwieram książkę na końcu i wszystko mam. Poza tym na końcu jest również indeks imion i miejsc, co niezwykle ułatwia pracę z tekstem, taką jak ja mam wykonać. Nie we wszystkich publikacjach naukowych jest taki indeks. Ostatnio podczas przeglądania Historii dzieciństwa Ariesa chciałam odnaleźć wypowiedz Moliera i niestety jej nie znalazłam, ponieważ na ostatnich stronach znajdował się tylko spis treści. Wracając jednak do Dzikiego kontynentu: w książce zawarte są także bardzo czytelne mapy i zdjęcie, bez których osobiście mogłabym się obejść. Sama lektura podzielona jest na cztery części, kolejno: spuścizna wojny, odwet, czystki etniczne i wojna domowa. Czyli dostajemy dość obszerny tekst. Ważne jest to, że Lowe nie opisuje tylko Francji czy Włoszech, mamy osobne rozdziały o Norwegii, Rumunii czy Grecji (Jugosławii też). Bardzo to doceniam. 

 Jeśli o samą treść chodzi to zdecydowanie i tym razem nie dostajemy łatwej lektury. Po książkach historycznych nie ma co się spodziewać szybkiego i natchnionego czytania. Co nie zmienia faktu, że Lowe'a czyta się dobrze, w miarę szybko i sprawnie. Jest zachowana równowaga między ilością nazwisk, dat, chociaż ogromnych ilości i jednych i drugich uniknąć się nie da. Ja nawet nie starałam się zapamiętywać, szczególnie imion, przede wszystkim dlatego, że często były to dla mnie szalone zbitki liter - nie znam węgierskiego, więc ciężko mi się nawet wzrokiem objąć generałów czy prezydentów. Ale to nie było tak, że omijałam sobie pewne fragmenty, starałam się tego unikać, mimo zmęczenia. Poza tym, w moim odczuciu, ta książka ważna jest w kontekście wydarzeń aktualnych dla nas. Będę to powtarzać z uporem maniaka, ale wiedza historyczna jest niezwykle przydatna w ocenianiu współczesnej rzeczywistości, ponieważ mamy jakiekolwiek porównanie. Kolejnym ważnym elementem Dzikiego kontynentu jest to, że ta książka stara się nie oceniać. Dla mnie to wyjątkowo istotne, zmęczona jest już prostym rozdziałem - winowajca i ofiara. Ludzie i społeczeństwo są na tyle złożonymi tworami, ze nie powinniśmy mówić tutaj w tak czarno-białych kategoriach, gdyż życie to odcienie szarości, a szczególnie życie powojenne i wojenne. Oczywiście, nawet Lowe'owi nie udało się uniknąć podejścia osobistego, ponieważ w obliczu tak tragicznego czasu ciężko pozostać obojętnym. Ale trzeba zauważyć, że autor naprawdę stara się być bezstronny i wygłaszać niepopularne opinie, w stu procentach oparte na faktach. 

Lowe pokazuje w swojej książce jak tytaniczny wysiłek musiały podjąć kraje by podnieść się po tak niszczącym czasie, jakim była II wojna. Uświadamia, że czas ten, koniec lat czterdziestych był tak naprawdę czasem wielkiego chaosu, bezprawia i cierpienia, porównywanego z tym wojennym. Przeczytamy o okrutnych odwetach na zbrodniarzach wojennych, o obozach jenieckich, gwałtach, paleniach całych miast, repatriacjach. Otrzymujemy na przykład bardzo obszerny rozdział o Norwegii, gdzie ilość dzieci pochodzących ze związków Norweżek z Niemcami była naprawdę duża, o dylemacie moralnym tamtego czasu. Naprawdę, wiele jest okazji do przemyśleń, zastanowienia. To naprawdę kawał porządnej literatury historycznej i jeżeli ktoś jest zainteresowany polecam gorąco, ponieważ ta książka naprawdę pomaga w zrozumieniu wielu rzeczy i przy okazji bardzo boli, męczy, ale budzi świadomość, która jest niezbędna, by żyć tu i teraz i pamiętać. 

18/20 w skali Marii 

Autor: Keith Lowe || Tytuł: Dziki kontynent. Europa po II wojnie światowej || Wydawnictwo: Rebis || Rok wydania: 2013 || Liczba stron: 584 || Kategoria: historia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz